Jeśli ktoś trafił tu przez przypadek, to już się przedstawiam: mam na imię Maciej. Założyłem bloga, żeby opowiadać znajomym co tam u mnie w trawie piszczy na drugim końcu świata. Zapraszam do lektury! Mam nadzieję, że poniższe opowiastki (wszystkie prawdziwe!) będą dla Was chwilką wytchnienia w codziennym zabieganiu... A jeśli przyprawią kogoś, choćby na chwilę, o uśmiech na twarzy, to będę bardzo szczęśliwy!
piątek, 27 maja 2011
Na lotnisko zawsze trzeba jechać trochę wcześniej
Na lotnisko zawsze trzeba jechać trochę wcześniej, bo nie wiadomo co się po drodze wydarzy. To stara prawda, którą wszyscy sobie nawzajem powtarzają. Chociaż tak naprawdę to ciężko usłyszeć historię o jakichś dziwnych wypadkach po drodze i przeważnie ci, którzy wybierają się na lotnisko zbyt wcześnie, marnują potem czas i pieniądze w butikach i kafejkach.
Ale mi się wydarzyło coś nietypowego. Dwa dni temu, w drodze na lotnisko do Cairns. Jechaliśmy niewielkim busikiem, wąską drogą przez las i nasz kierowca podczas zawracania (minął jakąś dziewczynę, którą miał zabrać) wjechał do studzienki na wodę deszczową. Tak wjechał, że zaklinowało mu się przednie koło i nie dało rady ruszyć ani w przód ani w tył. Do tego, nasz kierowca wysiadając z busika żeby zobaczyć co się stało, jakoś tak dziwnie się wypieprzył, coś mu się przestawiło w kolanie i okulał. No i tak stanęliśmy gdzieś w lesie z trzydzieści kilometrów od lotniska, w busiku ustawionym w poprzek szosy, z przednim kołem zaklinowanym w studzience i z okulawionym kierowcą.
Przez chwile sytuacja wyglądała nieciekawie, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Nasz kierowca zatrzymał przejeżdżający samochód terenowy z wyciągarką i jakiś dobry człowiek wyholował nas z dziury z powrotem na szose. A kulawy kierowca stwierdził, że owszem chodzić nie może, ale siedzieć i prowadzić samochód to da radę. No i pojechaliśmy dalej... tym razem się udało, ale sami widzicie, że nigdy nic nie wiadomo!