poniedziałek, 22 marca 2010

Chihuahua, pyton, krokodyle i wędkarze



Kilka historii, które wydarzyły się w ostatnich dniach i trafiły do gazet i serwisów internetowych:
Na północy Queensland trzymetrowy pyton wkradł się do przydomowego ogródka i jednym kęsem połknął psa rasy Chihuahua. Jednak nie nacieszył się łupem zbyt długo, gdyż szczekanie i odgłosy walki usłyszał właściciel pieska, który natychmiast przybiegł i wyciągnął go, żywego, z paszczy (czy tez z brzucha) węża. Jakie konsekwencje spotkały pytona – tego nie wiem. Ale piesek ma się dobrze, a jego właściciel zasłużenie został bohaterem dnia.

Nazajutrz kolejna wiadomość, ta zjeżyła mi włosy na głowie: dwaj wędkarze łowili ryby z łodzi wiosłowej. W oddali zobaczyli krokodyla słonowodnego. Krokodyle słonowodne dorastają do ośmiu metrów długości i naprawdę nie ma z nimi żartów. Są sprawcami największej ilości śmiertelnych wypadków ze wszystkich okolicznych zwierząt.
No wiec co zrobili rybacy? Zaczęli wabić krokodyla złowionymi rybami, aby zrobić mu dobre zdjęcie. Krokodyl nie dał się długo prosić, w mgnieniu oka był przy lodzi. Rybacy trzymali na wędce zanurzoną w wodzie rybę, a jak krokodyl chciał ją chwycić, wyciągali ją wysoko w górę. Krokodyl wyskakiwał i spadał z pluskiem do wody. Wtedy ci znowu zanurzali rybę, krokodyl znowu wyskakiwał i tak w kółko. Pstrykali przy tym mnóstwo zdjęć. Wyszła im z tego przepiękna galeria, na zdjęciach widać potężnego krokodyla, który wyskakuje pionowo z wody może metr od ich niewielkiej szalupy i nie wygląda na zachwyconego, bo ryba znowu uciekła. Wędkarze oczywiście również zostali bohaterami dnia.

Parę dni później, w tej samej okolicy, krokodyl (może ten sam, może inny) nie miał już nastroju do zabawy. Ściągnął wędkarza z lodzi. Wędkarz nie przeżył. Gazety nie podały, czy też próbował zrobić krokodylowi zabawne zdjęcie.