Jeśli ktoś trafił tu przez przypadek, to już się przedstawiam: mam na imię Maciej. Założyłem bloga, żeby opowiadać znajomym co tam u mnie w trawie piszczy na drugim końcu świata. Zapraszam do lektury! Mam nadzieję, że poniższe opowiastki (wszystkie prawdziwe!) będą dla Was chwilką wytchnienia w codziennym zabieganiu... A jeśli przyprawią kogoś, choćby na chwilę, o uśmiech na twarzy, to będę bardzo szczęśliwy!
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
Coś mnie ugryzło
Coś mnie ugryzło. Nie mam pojęcia co. I do tego we własnym łóżku! Zgodnie z powiedzeniem, że nigdy nie wiadomo, kiedy na człowieka spadnie nieszczęście, położyłem się spać bez ugryzienia, a obudziłem z ugryzieniem. Lekarz powiedział, że to insekt.
Co ciekawe, przez pierwszy dzień zupełnie nie bolało. Zaczęło boleć dopiero na drugi dzień, na trzeci, jak zaczęło zmieniać kolor z różowego na czerwono-fioletowy poszedłem do lekarza. Lekarz okazał się być imigrantem, tak jak ja, więc nie miał pojęcia co z tym ugryzieniem zrobić. Zapisał mi antybiotyk a ja powiedziałem, że nie będę go brać, na co on odparł, że skoro tak to sam sobie będę winien.
Czwarty dzień był najbardziej stresujący, bo obok czerwono-fioletowych plam pojawiły się małe białe pęcherzyki i zacząłem się martwić. Na szczęście kolejny dzień przyniósł poprawę, to znaczy ta moja czerwono-fioletowa skóra z białymi pęcherzykami zaczęła schodzić. A spod niej wyrasta różowiutka nowa skórka, bez żadnych plam. Więc chyba wszystko się dobrze skończy. Zdjęcia z dzisiaj poniżej. A co mnie ugryzło? Nie mam pojęcia i nigdy się pewnie nie dowiem. Witamy w Australii!